Czy można „ubrać” dziecko w słowa? Metaforycznie, zdecydowanie tak. Słowa, podobnie jak materiał o rożnych fakturach, mogą otulić ciepłem, bywają miłe i przyjemne, ale także bywają szorstkie, chropowate, przykre, uwierają i bolą… Powtarzane – zalegają w myślach, budując przekonania o sobie samym. Słowa kształtują dziecko. Wzmacniają w rozwoju, budują poczucie własnej wartości, ale też mogą hamować i blokować rozwój emocjonalny, społeczny. Mogą wzbudzać w dziecku lęk, unieruchamiać w decyzjach, blokować poprzez różnorodne oczekiwania społeczne. Słowa delegują dziecko do pełnienia określonych ról. Słowa słyszane od ważnej dla dziecka osoby (rodzic, opiekun, wychowawca) tworzą wzorce myślenia i działania, z którymi, jak z bagażem, dziecko wędruje po drodze życia. Niestety, dość często są to zwroty raniące, ograniczające - wręcz toksyczne. Przekonania, jakie buduje dziecko o sobie na bazie słyszanych i powtarzalnych przez dorosłego komunikatów, można porównać do zbyt ciasnego ubrania, które tak bardzo spaja się z dzieckiem, „towarzyszy” mu w rozwoju i coraz bardziej uwiera w życiu.
Dlaczego zatem dorośli zbyt rzadko zwracają uwagę na to, jaki przekaz kierują do dziecka? Dlaczego tak trudno im wziąć odpowiedzialność za wypowiadane słowa? Dorośli często nie uświadamiają sobie konsekwencji kierowanego do dziecka przekazu. Bagatelizują znaczenie i wagę słów. Sami powielają ten przekaz pokoleniowo. Taki bowiem wzorzec przekazu znają. Jest im bliski. Trudno jest im unieść stan emocjonalny dziecka, często sami nie mają kontaktu ze swoimi potrzebami i uczuciami. Innym powodem może być lęk przed oceną otoczenia. Kiedy dziecko okazuje trudne dla nich do zaakceptowania zachowania i wyraża to werbalnie lub niewerbalnie, może pojawiać się obawa, że jest to oznaka złego wychowania lub że rodzic nad nim nie panuje. Wówczas dorośli jako narzędzie wychowawcze uruchamiają swoiste „zaklęcia” – słowa, formuły, które mają zachowanie dziecka modelować, wpływać na emocje. Jest to system nakazów, zakazów zawartych w sentencjach, powiedzeniach, które głęboko w dziecko zapadają, zalegają emocjonalnie i poznawczo.
Jakie to formuły? Dobrze znane. Przykładowe zwroty niosące w sobie zakaz wyrażania emocji i myśli, blokujące działanie i wyrażanie sprawczości:
- Dziewczynki się nie złoszczą (nie okazuj emocji);
- Chłopaki nie płaczą (nie czuj);
- Nie rób kłopotu (nie chciej);
- Ojciec wie lepiej (nie miej swojego zdania);
- Nie mów nikomu, co dzieje się w domu (nie ujawniaj przemocy);
- Życie to nie zabawa (nie miej przyjemności);
- A nie mówiłem? (nie działaj, bo pożałujesz);
- To tylko żarty… (nie możesz się bronić).
Analogicznie, sformułowania zawierające nakaz, wpajają dziecku przymus społeczny, dyrektywę:
- Musisz być dzielny (radź sobie);
- Bądź grzeczna (dostosuj się);
- Co ludzie powiedzą (bądź jak inni);
- Zobaczysz, pani cię zabierze (ulegaj);
- Postaraj się jeszcze bardziej (spełniaj oczekiwania);
- Nie bądź jak… (zniknij, bądź kimś innym).
Niewinne, błahe i nic nie znaczące z punktu widzenia dorosłego, sformułowania, wielokrotnie powtarzane w sytuacji, gdy dziecko mierzy się z różnymi ważnymi dla siebie stanami emocjonalnymi, mogą destruktywnie wpłynąć na kształtowanie dziecięcej psychiki. Przykładowy przekaz ,,Dziewczynki nie krzyczą/płaczą! (czytaj: nie okazują złości)'' czy ,,Nie rób znowu problemów'' może się zmienić w niechęć do okazywania złości, gniewu w dorosłym życiu albo na swoiste z życia zniknięcie. W efekcie „zamrożenie” emocjonalne – na stanie się osobą, która wiele wymaga od siebie i mało od innych. Jeśli złość zostanie wyłączona jako informacja o przekroczeniu granic, wówczas osoba naraża się na bycie krzywdzoną, nadużywaną, wykorzystywaną przez innych. Złość, gniew, dają siłę do tego, żeby się przeciwstawić. Bez tej energii nie można wykonać ruchu, by zadbać o to, co ważne. Czy rodzic, który blokuje w dziecku wyrażanie złości, zdaje sobie sprawę, że naraża je na nadużycie? Prawdopodobnie nie. To, że dziewczynki nie zawsze muszą być grzeczne, a chłopcy i mężczyźni mogą płakać, jak też powiedzenie komuś, kto na nas krzyczy, że się na to nie godzimy - nie jest w żaden sposób robieniem innym kłopotu.
Czy można pozbyć się tego ciasnego gorsetu, zbudowanego z trudnego przekazu? Tak, aczkolwiek nie jest to proste, gdy tkwi się w nim przez lata. Trudno go zrzucić ot tak. Wielu rodziców nie ma w sobie gotowości, zasobów, aby przyznać „Przepraszam, że mówiłem do ciebie te wszystkie rzeczy, bo sam tak byłem nauczony”. Często niezbędna jest profesjonalna pomoc osobie obarczonej tym trudnym przekazem. Słowami odbarczającymi w procesie zmiany mogą stać się: przepraszam, wybaczam, dziękuję, doceniam, proszę, wybieram, obiecuję (doceniać siebie, być dobrym i wyrozumiałym dla siebie, przestać spełniać oczekiwania innych, …). Ważne jednak, żeby nie zatrzymywać się w tym momencie, ale iść dalej i żyć swoim życiem najlepiej, jak się potrafi. Bo to jest w zupełności wystarczające. Budować siebie i wzmacniać dobrym przekazem.